nie radzę sobie?

Witajcie kochani! 
     Cała procedura przerwa-powrót-przepraszanie już mi się znudziła. Wracam, bo chcę schudnąć. Wracam, bo potrzebuję kogoś, komu mogłabym zdawać relacje z mojego życia. Główną motywacją były ujrzane wczoraj zdjęcia z zakończenia roku szkolnego w gimnazjum. W głowie już na zawsze pozostanie mi ten obraz. Jednakże chcę go zastąpić nowym dziełem. Wkrótce codziennie oglądanym przed lustrem. 
     Zaczęła się szkoła! Już czuję się przytłoczona nadmiarem materiału. Mimo wszystko dostrzegam w tym pewnie dobrze Wam znane plusy. Otóż brak czasu na jedzenie. Plan jest wbrew pozorom prosty. Nie jem, a jeżeli już jem to zdrowe rzeczy. W zasadzie to tyle. Daję sobie dwa miesiące na osiągnięcie celu. 
     Waga! Z tym będzie trochę więcej śmiechu. Kiedy wróciłam z wakacji byłam chodzącym, a w zasadzie leżącym 59-kilogramowym tłuściochem. W momencie zaproszenia mnie na imprezę do koleżanki zawzięłam się i w krótkim czasie schudłam 3 kg poprzez głodówkę. Na szczęście kilogramy nie wróciły.  Moim marzeniem jest 48 kg, a prawie nierealnym celem 44-45 kg. 
     Może to trochę tragiczne, ale nigdy niczego tak bardzo nie pragnęłam jak bycia szczuplutką, drobniutką, leciutką dziewczyną. 
     Odezwę się do Was za tydzień! Wcześniej chyba nie będę miała czasu. Jest ktoś tu jeszcze tak właściwie? 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

liczby

ból